Obsługiwane przez usługę Blogger.

Baby górą

>> poniedziałek, 31 stycznia 2011

W niedzielny wieczór powstała bardzo urodziwa baba, w sam raz na poniedziałkowy obiad do pracy i nie tylko.

BABA ZIEMNIACZANA Z MIĘSKIEM

- 1 kg ziemniaków
- 1 średnia cebula
- 2 łyżki mąki
- 500 g mięsa mielonego
- 2 jajka
- sól, pieprz, majeranek, ostra papryka
- 1 marudna siostra (może być brat jeśli ktoś posiada) :)

Ziemniaki obieramy i trzemy na małych oczkach tarki uważając na palce :) razem z nimi ścieramy cebulę. Jeśli puszczą za dużo wody odciskamy ją, masa nie może być zbyt mokra. Dodajemy 1 jajko, mąkę, sól, pieprz i majeranek.
Marudną siostrę zatrudniamy do wymieszania i przyprawienia mięsa (jajko, sól, pieprz, majeranek, ostra papryka).
Formę na babkę, taką z kominkiem smarujemy olejem i wkładamy do niej połowę masy ziemniaczanej, na nią wykładamy mięso, na mięso resztę ziemniorków. Pieczemy godzinę w 200 stopniach.

Do babki idealnie pasuje sos pieczarkowy, mój z braku pieczarek był z torebki.

Babka ma jedną zasadniczą wadę - podejrzanie szybko znika :)

Read more...

Niedzielne słodkości

>> niedziela, 30 stycznia 2011

Zaraz dziś zabieram się za podobne do wczorajszych bułki tylko z oliwą zamiast masła i oliwkami, a posypię ziołami, o! Zioła nie odpadną :)
Ale od rana nie leniuchowałam, o nie zdążyły już powstać pseudo bounty, ze względu na pewnego pana który uwielbia te prawdziwe :) Przepisu szukałam w necie ale każdy wymagał kremówki, cóż, kremówki nie posiadałam a do sklepu mi nie po drodze, zresztą kremówka to prawie jak mleko przecież jest no ;)
Oryginalny przepis tu a poniżej mój ze zmianami:)

DOMOWE BOUNTY

- 200 g wiórków kokosowych
- 100 ml mleka
- 70 g cukru pudru
- 70 g masła
- 1 czekolada mleczna + trochę mleka

Do rondelka wlałam mleko i wsypałam wiórki, podgrzewałam na małym ogniu, mieszając bez przerwy aż całe mleko gdzieś zginęło :) co trwa chwilę, dodałam masło i bez przerwy mieszałam podnosząc co jakiś czas rondelek, aż całe masło się roztopi a nic się nie przypali. Przerzuciłam masę do miski i dodałam cukier, dokładnie wymieszałam. Absolutnie nic nie udało by się z tej masy ulepić, więc wyłożyłam małą blaszkę (jakieś 20x20cm) papierem do pieczenia rozsmarowałam masę, przykryłam papierem, obciążyłam dwoma położonymi kartonami mleka i wstawiłam do lodówki.
Po jakiejś godzinie wyjęłam pięknie ściśniętą masę pokroiłam w kwadraciki, w planie były kulki tudzież inne kształty ale kwadraciki najbardziej przypadły mi do gustu i zanurzałam w roztopionej czekoladzie z odrobiną mleka. 
kwadracik utopiony w czekoladzie
Odkładałam na kratkę do zastygnięcia. Ja czekoladę topiłam w maszynce do czekoladowego fondue ale oczywiście można to robić w miseczce w kąpieli wodnej, w mikrofali lub jakimkolwiek innym skutecznym sposobem ;)
Batoniki są rewelacyjne i baaaardzo podobne w smaku do oryginałów, jak widać zamiana kremówki na mleko nie szkodzi a chociaż trochę ogranicza kaloryczność. Moim zdaniem też lepiej wiórki podgotować niż mieszać je "surowe" z gorącym mlekiem, takie podgrzane są chyba smaczniejsze i na pewno bardziej miękkie.

Read more...

Sobotnio

Sprzątając znalazłam formę na małą babkę, postanowiłam pokombinować i jakoś ją wykorzystać, ciasto robiłam na oko i zrobiło się go niechcący jakoś za dużo :) więc powstały da ciasta:

BABKA RABARBAROWA I CIASTO TRUSKAWKOWE
Ciasto:
- 2 szklanki mąki pszennej
- 3 jajka
- 1 szklanka cukru
- 1 szklanka mleka
- 3/4 szklanki oleju
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
Dodatki:
- Rabarbar zamrożony latem tak na oko ze 2 garstki chyba + cukier do smaku
- dżem truskawkowy najlepiej domowy
- masło do foremek
- sezam do posypania
- migdały

Rabarbar udusiłam z odrobiną wody i posłodziłam do smaku (rabarbar powinien być dość drobno pokrojony).
Ubiłam pianę z białek, resztę składników ciasta zmiksowałam i potem delikatnie domieszałam pianę.
Małą foremkę babkową posmarowałam dokładnie masłem i posypałam sezamem, na dno wrzuciłam  rabarbar a na niego wylałam ciasto (mniej więcej połowę).
Małą kwadratową foremkę posmarowałam masłem i wylałam resztę ciasta, ułożyłam na nim kleksy z dżemu (jakieś 9x1 łyżka).
Zapakowałam do pieca na 50 minut początkowo 160 stopni, po pół godzinie 180 stopni, bez termoobiegu. Przestudziłam i wyrzuciłam "do góry nogami" obydwa ciasta, babka miała być taka od początku, a okazało się że dżem w placku spłynął na dno tworząc smakowitą polewę :) Posypałam więc ciasta posiekanymi migdałami.
że niby mezzaluna jest do siekania ziół, phi ja mam swoje zdanie :)
Skończyły się też bułki, tzn jakieś 2 są w zamrażarce ale miałam ochotę na coś innego. Koleżanka podesłała mi któregoś dnia przepis na bułki z boczkiem i cebulką, hmm smakowite, tylko przepis oczywiście gdzieś zaginął, jest zapisany w linkach do wykorzystania, tylko nie bardzo pamiętam gdzie :)
Powstały więc bułki "na oko" :)

BUŁKI Z BOCZKIEM I CEBULĄ

- 2,5 szklanki mąki pszennej
- 1 jajko
- 0,5 szklanki wody
- łyżeczka soli
- 3 łyżki roztopionego masła
-50 g drożdży
- 1 mała cebula
- 10 - 15 dag boczku wędzonego nieparzonego

Boczek i cebulę drobniutko posiekałam, wrzuciłam na patelnię i dusiłam aż cebula była szklista i miękka.
Z wody, drożdży i łyżeczki mąki zrobiłam zaczyn i odstawiłam w ciepełko.

Kiedy zaczyn raczył ruszyć dodałam resztę składników na początki 2 szklanki mąki, zagniotłam dość luźne i lepiące ciasto, dodałam boczek z cebulą i resztę mąki, ostawiłam w ciepełko aż podwoiło objętość.
Uformowałam bułki (7 szt), ułożyłam na blasze, posmarowałam oliwą i posypałam kminkiem co było bezsensowne bo kminek nie wiedzieć czemu odpadł po upieczeniu :). Wstawiłam do pieca na 25 minut w 180 stopni.


Read more...

Bułeczkomania i naleśniki

>> środa, 26 stycznia 2011

No cóż chyba pora to przyznać wpadłam w nałóg - nazwałam go bułeczkomanią :) od chyba 2 tygodni nie kupiłam żadnego pieczywa, jemy to co upiekę, a piekę co 2 - 3 dni, wystarcza akurat, część świeżo upieczonych wystudzony bułeczek pakuję w torebkę i do zamrażarki, po rozmrożeniu są świeżutkie, nawet nie trzeba ich podpiekać. Nawet mam już mało pracochłonny wręcz leniwy sposób ich robienia, tak upiekłam je i w poniedziałek i dziś.

Bułeczki pszenno - żytnie
Bułki jeszcze w piekarniku po ok 20 minutach pieczenia
- ok 500 g mąki pszennej
- ok 150 - 200 g mąki żytniej razowej typ 2000
- 2 jajka (albo i jedno:))
- ćwierć kostki bardzo miękkiego masła
- szklanka wody wymieszanej z mlekiem
- pół kostki drożdży
- łyżeczka soli
- 3-4 łyżki cukru

Poprzedniego dnia wieczorem mieszam wszystkie składniki (wodę z mlekiem dolewam na samym końcu, żeby nie wlać za dużo) zagniatam ciasto, takie z mąką razową jest dość lepkie, ale nie należy dosypywać za dużo mąki bo wyjdą nam kamienie nie bułki :) Kiedy tylko w miarę odchodzi od ręki i miski przykrywam je i wstawiam do lodówki na noc.
Rano ciasto dostaje z pięści, szybko je zagniatam i znów do lodówki.
Po powrocie z pracy wyjmuję je, odstawiam na trochę żeby się ogrzało i formuję bułki - mi wychodzi 9 szt, układam na blasze i odstawiam do podrośnięcia. Kiedy już się ruszą smaruję mlekiem, obsypuję makiem 
i sezamem i wstawiam do piekarnika. Środkowy poziom, grzanie góra dół bez termoobiegu, 180 stopni, 30 minut.

I gotowe, miękkie, lekko słodkawe długo świeże bułeczki :)

Dziś też zrobiłam na obiad jedne z naszych ulubionych naleśników - prawie meksykańskie, zazwyczaj używam do nich mięsa mielonego, ale akurat wczoraj rozmroziłam cyc i dopiero dziś naszło mnie na naleśniki.

Naleśniki prawie meksykańskie
- 1 średnia pierś kurczaka
- puszka czerwonej fasoli
- puszka kukurydzy
- słoiczek przecieru pomidorowego / puszka pomidorów
- pół słoiczka koncentratu pomidorowego
- sól, pieprz, chilli, papryka słodka
- oliwa

Pierś pokroiłam na kawałki i zamarynowałam w oliwie z przyprawami, odstawiłam na noc co oczywiście konieczne nie jest, ale przyda się chociaż z pół godzinki. Na patelni rozgrzałam oliwę i wrzuciłam pierś, chwilę podsmażyłam i dodałam kukurydzę, opłukaną fasolę, przecier i koncentrat pomidorowy oraz przyprawy. Dusiłam pod przykryciem kilka minut, potem odkryłam i dusiłam jeszcze około 20 minut - aż odparowała zbędna woda i zrobił się gęsty sos, spróbowałam i przyprawiłam do smaku. Może być koniecznie dodanie odrobiny cukru, ja używałam przecieru własnej roboty więc cukier nie był potrzebny.
Kiedy trochę przestygło zapakowałam farsz do naleśników - nakładałam na jedną połowę i zwijałam w rulonik, chwilę podgrzałam na patelni.
Jeśli zaś chodzi o same naleśniki to robię je zupełnie na oko i co do ilości to jestem pewna tylko jajek - 
były 2 :) Taka ilość farszu powinna wystarczyć na ok 8 naleśników średnicy 30 cm.

Read more...

Bo jagodzianki najsmaczniejsze są zimą.

>> niedziela, 23 stycznia 2011

Piekłam ostatnio drożdżówki, K. kiedy usłyszała o nich powiedziała że pewnie pyszne byłby z jagodami, hmm no pewnie tak. Wróciłam do pracy kiedy nagle mnie oświeciło - przecież mam w piwnicy jeszcze kilka słoiczków dżemu jagodowego własnej roboty z calutkimi jagodami. Po powrocie do domu nie mogło więc powstać nic innego niż jagodzianki, dodatkowo zrobiłam jeszcze drożdżóweczki na kanapki.

21 stycznia JAGODZIANKI I DROŻDŻÓWKI

- 1 kg mąki + 0,5 szklanki
- 1 szklanka mleka
- 3/4 szklanki wody
- 10 dag  drożdży
- 8 dużych czubatych łyżek cukru
- pół kostki bardzo miękkiego masła
- słoiczek "majonezówkę" domowego dżemu jagodowego + jeszcze jeden w razie czego :)
- dodatkowo : 1/4 szkl mleka, mak, sezam, kruszonka 2 czubate łyżki mąki, 1 czubata łyżka cukru, 2 płaskie łyżki stopionego masła

Drożdże wymieszałam z ciepłą wodą i ciepłym mlekiem oraz kilkoma łyżkami mąki, odstawiłam do podrośnięcia. 
Następnie wymieszałam z resztą składników - na początek 1 kg mąki i zagniotłam ciasto. Powinno być lekko lepiące się ale że moje było koszmarne dodałam jeszcze pół szklanki mąki, powyrabiałam jeszcze ok 5-10 minut, ciasto powinno się lepić do miski i do rąk.
 Odstawiłam do wyrośnięcia - jako że miałam zajęty piekarnik to rosło 2 godziny, średnio co pół godziny odgazowywałam je - czyli wbijałam w nie pięść (swoją drogą bardzo przyjemne zajęcie :)).
 Kiedy już ciasto było super wyrośnięte a ja miałam wolny piecyk podzieliłam je na pół, jedną część odstawiłam w ciepełko a z drugiej rozwałkowałam placek który pokroiłam mniej więcej na kwadraty wyszło mi ich 16. Na różnych blogach widziałam zalecenia że ciasto powinno mieć min 1cm grubości - moje miało najwyżej 0,5-0,75 cm - jagodzianki mają się  składać z jagód nie z ciasta :)
Na każdy kwadrat nakładałam solidną łychę dżemu i składałam w kopertkę zalepiając brzegi - widać to na zdjęciu - sposób bardzo dobry podpatrzony gdzieś na jakimś blogu, łatwo jest zrobić szczelną niecieknącą niczym bułeczkę.
 Kopertki odwracamy sklejeniem do dołu, układamy na blasze w odstępach - następnym razem zrobię większe odstępy i ułożę bezpośrednio na blaszce piekarnikowej wyłożonej papierem, nie ma sensu bawić się w blaszki przy takiej ilości.
Jagodzianki poszły pod grzejnik rosnąć więc zrobiłam kruszonkę - mąkę z masłem i cukrem zagniotłam, gotowe :)
Wyjęłam pozostałą część ciasta która nadal szaleńczo rosła
 i uformowałam 7 bułeczek - dość płaskich i szerokich, również ostawiłam do rośnięcia.
Kiedy bułki i jagodzianki trochę podrosły posmarowałam wszystkie mlekiem, bułki posypałam makiem i sezamem, jagodzianki kruszonkę i wstawiłam do pieca.
 
170 stopni, bez termoobiegu, poziom 2 i 4, po 10 minutach zamieniłam blaszki miejscami, po kolejnych 10 znowu zamieniłam. 
Łącznie piekłam 35 minut - piekąc na 2 poziomy trzeba cały czas pilnować bo jedna blacha piecze nam się praktycznie tylko od góry a druga tylko od dołu.

Jagodzianki wyszły jak takie letnie ze świeżych jagód - jednak dżem własnej roboty to genialna rzecz - jeśli do jagodzianek miałby być użyty dżem ze sklepu trzeba go odcedzić na sitku - jest na pewno zbyt wodnisty. Mogą być również mrożone jagody.

A w gratisie zapracowane dłonie ;)


Read more...

Pizza

>> czwartek, 20 stycznia 2011

A właściwie dwie pizze, tak mnie jeszcze naszło wieczorem na pizzę, a jako że wszystko co potrzebne znajdowało się w domu nie mogłam nie zrobić :) Jedna nawet całkowicie przypadkowo wyszła w kształcie serca.

PIZZE
Ciasto:
- 0,5 kg mąki
- jajko
- szklanka ciepłej wody
- odrobina cukru
- łyżeczka soli
- trochę oliwy

Drożdże rozpuściłam w wodzie i odstawiłam aż podrosną, wymieszałam z resztą składników i zagniotłam gładkie ciasto, odstawiłam na jakieś 20-30 minut. Kiedy podwoiło objętość zrobiłam 2 cienkie placki.

Pierwsza pizza jest z przecierem pomidorowym, serem żółtym, salami, polędwicą drobiową, pieczarkami i suszonymi ziołami. Druga posmarowana śmietaną, na to wędzony łosoś, podduszona chwilę cebula w piórkach i świeżo mielony pieprz.

Na 20 minut do piekarnika 180 stopni z termoobiegiem i już można wcinać :)

Read more...

Drożdżóweczki

Wczoraj upiekłam na szybko bułki, tak przy okazji korzystając z tego że piekarnik i tak był już nagrzany, wyszły mięciutkie i takie jakie powinny być drożdżóweczki, słodkie ale tylko troszkę

DROŻDŻÓWKI

- ok 500 gr mąki pszennej
- 1 jajko
- niecałe pół kostki drożdży
-  pół szklanki wody z mlekiem
- łyżeczka soli
- 3-4 łyżeczki cukru (czubate)
- 3-4 łyżki płynnego masła

Wszystkie składniki wymieszałam, zagniotłam przez około 5 minut aż ciasto było gładkie i sprężyste, odstawiłam na godzinę w ciepełko. Kiedy ciasto było już dobrze wyrośnięte podzieliłam je na 5 części 
i ulepiłam bułki - dość szerokie i niezbyt wysokie, na oko gdzieś 3cm wysokości. Posmarowałam mlekiem, posypałam makiem i sezamem. Wstawiłam do pieca na pół godziny w 180 stopniach bez termoobiegu.
I już gotowe, pracy tyle co nic a efekt przepyszny.

Read more...

Dawno nie jadłam kaszy

>> środa, 19 stycznia 2011

A skoro dawno nie jadłam to nadszedł najwyższy czas aby to naprawić, po drodze do domu będąc oczywiście nieziemsko głodna opracowałam plan ;) Plan który zakładał kaszę z warzywami i kotlety mielone, był tylko jeden problem - jedyne mięso mielone jakie posiadałam dziś przebywało jeszcze w zamrażarce w postaci niezmielonej, to trochę utrudniło przygotowanie mielonych. Zamiast nich powstały więc pulpeciki sojowe, chyba nawet lepsze niż zwykłe mielone.

KASZA JĘCZMIENNA Z WARZYWAMI



- 2 szklanki kaszy
- 5-6 szklanek wody
- garść mrożonej papryki
- garść mrożonego groszku
- sól
- oliwa

Na patelni rozgrzałam oliwę i wsypałam na nią wypłukaną kaszę, chwilę przesmażyłam i wlałam 4 szklanki wody, posoliłam i przykryłam. Kiedy już mi trochę wykipiało (co nie jest koniecznym etapem ;)) wrzuciłam warzywa, dolałam 1 szklankę wody, przykryłam tak nie do końca, zmniejszyłam gaz i wzięłam się za robienie pulpetów. Kasza gotowa jest po ok 20 minutach, może trochę dłużej, jeśli woda za bardzo odparuje trzeba dolać, żeby nie zaczęło się przypalać.

PULPETY SOJOWE
- opakowanie kotletów sojowych "w proszku"
- 2 średnie marchewki
- jajko
- szklanka wody
na sos:
- pół litra wody
- kostka rosołowa
- łyżeczka mąki ziemniaczanej

Proszek na kotlety sojowe zalałam wodą, dobrze wymieszałam i odstawiłam na, w tym czasie nastawiłam wodę na sos, obrałam i starłam marchewki. Po 10 minutach do paćki sojowej dodałam jajko marchewkę, wymieszałam. Na gotującą wodę wrzuciłam kostkę rosołową, a kiedy się rozpuściła powrzucałam do niej małe prawie kulki utoczone z masy sojowej. Gotowałam ok 15 minut, w szklance wymieszałam trochę wody z mąką ziemniaczaną i wlałam delikatnie mieszając do pulpecików. Gotowe :)

Upiekłam jeszcze bułeczki ale o nich jutro.

Read more...

Bułki razowe

>> wtorek, 18 stycznia 2011

Po drodze z pracy wpadłam do sklepu, między innymi po chleb, ale mijając półkę z mąkami zdecydowałam wziąć paczkę mąki razowej zamiast chleba :) I zaraz po powrocie do domu powstały

BUŁKI RAZOWE (5 szt)



- ok 300 gr mąki żytniej razowej typ 2000
- ok 300 gr mąki pszennej
- ok 400 ml wody
- łyżka soli
- łyżka cukru
- pół kostki drożdży
- żółtko + łyżka wody
- mak i sól morska

Połowę wody podgrzałam i wymieszałam z drożdżami i cukrem, odstawiłam w ciepełko. Kiedy podrosło dodałam resztę mąki, sól i wodę - tyle żeby ciasto było akurat, nie za twarde nie za miękkie. Ciasto z mąką razową lepi się do rąk i tak więc nie należy się tym przejmować, aby tylko odchodziło i było dość zwięzłe. Odstawiłam do wyrośnięcia na godzinę - podwoiło objętość.
Ulepiłam z niego 5 sporych bułek, szerokich i w miarę płaskich (ok 2-3 cm wysokości), ułożyłam na blasze z papierem do pieczenia posypanym mąką, posmarowałam żółtkiem wymieszanym z wodą i posypałam makiem i solą morską.
Wstawiłam do pieca nagrzanego do 180 stopni bez termoobiegu tylko grzanie góra dół. Piekłam łącznie 45 minut.
Bułki są super, miękkie nie gumowe w środku i chrupiące z zewnątrz.

Read more...

Raronek z tunaczkiem i pomendorem - czyli obiad po mojemu

Wczoraj wróciłam z pracy, głodna oczywiście nieziemsko, szybki przegląd lodówki i oczywiście nic zachęcającego do przyrządzenia na obiad. Przypomniało mi się jednak, że ostatnio czytałam przepis na spaghetti z tuńczykiem, szybki rzut oka do netu, przejrzałam przepis jeszcze raz i potuptałam do kuchni.

17 stycznia SPAGHETTI AL TONNO (2-3 porcje)



- 1/3 opakowania makaronu spaghetti
- puszka tuńczyka - u mnie w sosie własnym, może być i w oleju
- puszka pomidorów krojonych
- średnia cebula
- 4-5 łyżek oliwy z oliwek
- świeże oregano
- sól, pieprz, cukier

Wstawiamy wodę na makaron, jak się zagotuje robimy to co zawsze ;)
W międzyczasie na patelnię wlewamy oliwę, rozgrzewamy i wrzucamy posiekaną cebulkę. Kiedy cebula się zeszkli dodajemy pomidory, doprawiamy i gotujemy na średnim ogniu, bez przykrycia aż zgęstnieje, sprawdzamy czy nie trzeba doprawić i dokładamy tuńczyka, lekko mieszamy, przykrywamy pokrywką aż tuńczyk będzie gorący. Posypujemy posiekanym oregano, makaron który zdążył się już ugotować odcedzamy i wrzucamy na patelnię, mieszamy i gotowe - kolejny obiad w 20 minut.

Niezłe, aczkolwiek wolę chyba z mięskiem mielonym taki sos :)

Read more...

Bułeczki

Gdzieś parę razy czytałam, że ciasto drożdżowe rośnie w lodówce, hmm ciekawe, postanowiłam to sprawdzić więc wymyśliłam sobie bułeczki, takie robione na oko i mniej-więcej, bo nie chciało mi się szukać przepisu :)

piątek - sobota BUŁECZKI PSZENNE
- 1/2 szklanki wody
- 1/4 szklanki mleka
- pół kostki świeżych drożdży
- ok 600 g mąki pszennej
- 2 jajka
- kilka łyżek stopionego masła - robiłam na oko więc nie wiem ile ze 3-4 chyba
- 1 łyżka cukru
- łyżeczka soli

W piątek wieczorem:
 Wymieszałam podgrzane wodę i mleko z drożdżami, cukrem, solą i kilkoma łyżkami mąki, odstawiłam w ciepłe miejsce (ach ta nagrzana mikrofalówka). Kiedy podrosło dodałam resztę mąki, jajka i masło, zagniotłam po drodze dodając jeszcze trochę mąki - oczywiście nie jest to konieczne, zależy jak tam komu się gniecie ;). Zapakowałam do dużej miski z przykrywką i odstawiłam do lodówki.

W sobotę rano:
Wyjęłam pięknie wyrośnięte ciasto,

 pozachwycałam się razem z moją najprzyjaciółką i ulepiłyśmy 9 ślicznych bułeczek.

Na przyszłość - bułeczki powinny być bardziej płaskie a szersze, bo radośnie rosną w górę a na boki nie bardzo. Bułeczki zostały nacięte na wierzchu, posmarowane mlekiem, posypane sezamem i zapakowane do pieca na około 20-30 minut.

Wyszły genialne, leciusieńko słodkie, ale pasujące jak najbardziej nawet do pasty rybnej, mięciutkie w środku i chrupiące z wierzchu, po prostu przepyszne.
 Jak tylko wystygły zapakowałam je do pojemnika i zakryłam, w niedzielę były jeszcze miękkie, wczoraj i dziś już lekko twardawe, ale pokrojone i wrzucone do tostera odzyskały miękkość i chrupkość :)
Ależ jestem z siebie dumna - przecież sama je wymyśliłam :)

Read more...

Szybki obiad

>> piątek, 14 stycznia 2011

Siedzę sobie grzecznie w pracy i piszę sms-a: "wziąłeś jedzenie do pracy", nie minęła minuta i przychodzi odpowiedź "Tak wziąłem, niestety dla Ciebie już nie zostało :)". No tak czyli po schabiku na obiad, trzeba było przewidzieć że 4 szt dzieli się nie 2+2 tylko 1+3 :).
Wróciłam do domu głodna oczywiście jak stado wilków, więc szybko coś trzeba wymyślić, lustracja lodówki, hmm nic pociągającego, no to zamrażarka, ooo tu mamy coś dobrego. Więc na obiad dziś był:

MAKARON Z KREWETKAMI I GROSZKIEM (1 porcja)

- makaron trójkolorowy 2-3 garstki
- 100 g krewetek koktajlowych mrożonych
- groszek mrożony 2 garstki
- pół pęczka natki pietruszki
- 2 duże łyżki jogurtu naturalnego
- ząbek czosnku 
- trochę soku z limonki
- łyżka oliwy
- pieprz
Makaron gotujemy w osolonej wodzie.
W tym czasie na patelni rozgrzewamy oliwę i wrzucamy posiekany jakkolwiek ząbek czosnku, smażymy chwilę cały czas mieszając i dorzucamy krewetki przelane gorącą wodą, oraz groszek. Przykrywamy i dusimy aż krewetki i groszek będą gotowe. Dodajemy sok z cytryny i pieprz, mieszamy i wrzucamy jogurt i połowę posiekanej pietruszki, mieszamy dokładnie, jeśli zrobi się zbyt rzadkie można trochę odparować. Dorzucamy na patelnię ugotowany odcedzony makaron i gotowe. Przekładamy na talerz i posypujemy resztą pietruszki.
W 20 minut mamy gotowy pyszny obiadek, w sam raz na wielkiego popracowego głoda. 

Read more...

Schab faszerowany

>> czwartek, 13 stycznia 2011

Nie mam dziś na nic siły, jestem chora i wszystko mnie boli, wrzucam więc tylko dzisiejszy obiadek

SCHAB FASZEROWANY
- 0,5 kg schabu
- ok 30 dag pieczarek
- 15 dag sera żółtego
- duża cebula
- sól, pieprz
- mąka

Schab kroimy w 4 plastry i rozbijamy na bardzo płasko prawie do powstania dziur, ale prawie, przy tej ilości nadzienia dziur być nie może. Solimy, pieprzymy i odstawiamy do lodówki.
Pieczarki myjemy i ścieramy na tarce o dużych oczkach, cebulę i ser ścieramy tak samo. Na rozgrzaną na patelni oliwę wrzucamy cebulę i chwilę przesmażamy, dodajemy pieczarki, sól, pieprz, przykrywamy pokrywką i dusimy. Kiedy pieczarki z cebulą są gotowe, studzimy je chociaż trochę i przerzucamy do miski ze startym serem, dokładnie mieszamy i doprawiamy do smaku.
Mięso rozkładamy na płasko, farsz dzielimy na 4 i pakujemy na każdego kotleta od szerszej strony, nie rozsmarowujemy, najpierw lekko podwijamy boki, później zawijamy tak żeby farsz nie wystawał, nie jest to roladka, raczej taki pakuneczek. Obtaczamy w mące i kładziemy na rozgrzaną oliwę, pierwszą stronę obsmażamy na dość dużym ogniu, potem obracamy za pomocą łopatki i widelca, i zmniejszamy gaz, przykrywamy i niech się duszą. Nie jest konieczne obracanie ich jeszcze raz o ile nie przysmażają się za bardzo. Dusimy ok 20 min, mięso jest cienko rozklepane więc więcej nie potrzebuje.
Gotowe. Ja zjadłam z gotowanym brokułem i chlebem tostowym, nie chciało mi się gotować dziś po pracy jednego ziemniaka dla siebie samej ;)
Zdjęcia standardowo kiepskie, ale nie mam jak zrobić lepszych bo wychodzę z domu jak jeszcze jest ciemno, a wracam jak już jest ciemno.



Read more...

12 stycznia - Nareszcie na bieżąco - Bajgle

>> środa, 12 stycznia 2011

Już dawno trafiłam gdzieś na przepis na bajgle, kusiły mnie bardzo, ale przepis był dość czasochłonny - m.in odstawienie ciasta na 24 godziny, nie dla mnie takie przepisy, wynikało z niego że jak zacznę robić bajgle w piątek to "już" w niedzielę rano będę mogła je upiec. Może kiedyś się skuszę i na ten przepis, wtedy nie miałam jakoś natchnienia, więc zostawiłam temat. A dziś przeglądając blogi trafiłam na bajgle które robi się może nie momentalnie ale zdecydowanie szybciej, nie mogłam więc odkładać ich znowu ;)

BAJGLE Z SEZAMEM



- 500 g mąki pszennej chlebowej (dałam zwykłą poznańską chyba)
- 300 ml wody
- 1,5 łyżeczki suszonych drożdży
- 2 łyżki cukru
- 1 łyżeczka soli
- 1 żółtko
- sezam/ mak / czarnuszka/ sól morska

Do miski wsypujemy mąkę, 1 łyżkę cukru, sól oraz drożdże. Wlewamy wodę i wyrabiamy gładkie i elastyczne ciasto - minimum 5 minut. Przykrywamy i zostawiamy do wyrośnięcia na ok 1,5 godziny - powinno podwoić objętość, co oczywiście sprawdzamy na oko ;) Ciasto wyrosło więc pora podzielić je na 10 równych części - ja miałam 9 nierównych ;) Z każdego formujemy kulkę w której umączonym palcami robimy dziurkę średnicy ok 4 cm, uformowane bajgle odkładamy na 30 min do wyrośnięcia, moje przykleiły się do papieru, na drugi raz posypię papier mąką :)
W dużym szerokim garnku gotujemy wodę z łyżką cukru (ja dodałam jeszcze trochę soli). Na wrzącą wodę ostrożnie kładziemy wyrośnięte bajgle i gotujemy 1-2 min z każdej strony. Wyjmujemy i osuszamy na ściereczce - obgotowane już się tak nie kleją, kładziemy na wyłożonej papierem blasze, smarujemy żółtkiem wymieszanym z łyżką wody i posypujemy sezamem.
Pieczemy w 200 stopniach ok 15 minut.

Ja zaczęłam z nimi o 18.30 a skończyłam o 21, więc będą akurat na śniadanie, jednego już spróbowałam i wg mnie pycha, nie wiem czy smakuje tak jak powinien, bo nie pamiętam żebym kiedykolwiek jadła prawdziwe bajgle, ale moje mi pasują. Są lekko chrupiące i miękkie, trochę ciągnące w środku czyli chyba takie jak być powinny.
Zdjęcie jest jakie jest, nie potrafię fotografować jedzenia przy żółtawym sztucznym świetle, jutro chyba pstryknę je jeszcze raz.
A kiedy bajgle sobie rosły ja zrobiłam jeszcze schab faszerowany, a właściwie coś jak zraziki, wg mojego własnego pomysłu który mnie dopadł gdy uśmiechnęły się do mnie pieczarki w sklepie, ale o tym już jutro, dziś pora spać.

Read more...

Pizzyki i resztkowe "chińskie"

Jako że przeglądanie kulinarnych blogów to takie moje małe uzależnienie w poniedziałek trafiłam gdzieś na pizzyki - ślimaczki, już w zeszłym roku robiłam ślimaczki ze słonym nadzieniem, no ale nie takie, nie opanowałam się więc i po drodze z pracy dokonałam niezbędnych zakupów.

10 stycznia - PIZZYKI ŚLIMACZKI



Ciasto
- 5 dag drożdży
- 0,5 kg mąki
- 6 łyżek oliwy
- 3/4 szklanki letniej wody + trochę na zapas
- 1 jajko
- szczypta soli, łyżka cukru

Nadzienie - tu już jak kto lubi, u mnie było:
- 12 plastrów wędliny drobiowej
- oliwki czarne i zielone
- suszone pomidory z oliwy
- starty ser (paskudna tania mozarella z bloku, która po zapieczeniu robi się super, na surowo nie do  
   zjedzenia jak dla mnie)
- przecier pomidorowy

Z wody, drożdży, cukru i kilku łyżek mąki robimy rozczyn, nie przejmujemy się tym że mąka nie rozmieszała się dokładnie ;) Odstawiamy w ciepłe miejsce aż zacznie pracować. Ja zawsze wstawiam do nagrzanej mikrofali ;) Kiedy już się ruszy mieszamy z resztą mąki, jajkiem i oliwą, dodajemy szczyptę soli i wyrabiamy gładkie ciasto, odstawiamy do wyrośnięcia.
Kiedy ciasto podwoi swoją objętość dzielimy je na 2 części i każdą rozwałkowujemy albo rozgniatamy na mniej więcej prostokąt, smarujemy przecierem i obkładamy dodatkami, oliwki dobrze jest pokroić conajmniej na połówki. Każdy prostokąt zwijamy w rulon od szerszego boku, dość ścisło. Kroimy w plastry ok 2 cm i układamy na płasko na blasze. Mi wyszły 2 blachy po 9 szt - między ślimaczkami zostawiamy odstępy - trochę podrosną.
Pieczemy w 200 stopniach przez ok 20 minut ( z termoobiegiem 180 stopni)
Zdjęcie takie nie bardzo bo przy sztucznym świetle.

Dobra przekąskę śniadaniowo - pracową mam gotową, trzeba by jeszcze jakiś obiad ogarnąć, a że z rosołu zostało i mięsko i warzywka to zrobiłam

10 stycznia - RESZTKOWE CHIŃSKIE
- mięso i warzywa z rosołu - bez pora
- przyprawa do potraw chińskich
- rosół lub bulion
- sos chilli słodki
- sok ananasowy
- imbir

Mięsko odrywamy od kości i kroimy na jakiekolwiek kawałki - mięsko z kuraka i tak się rozleci na mniejsze. Warzywa kroimy w mniej - więcej kostkę.
Na rozgrzany olej rzucamy mięso wymieszane z przyprawą chińską i obsmażamy chwilę na dużym ogniu mieszając, dodajemy warzywa i zmniejszamy gaz, dodajemy sok ananasowy i sos chilli, zalewamy bulionem (tyle żeby nie zrobiła nam się zupa). Chwilę dusimy, dodajemy imbir i ewentualnie jeszcze trochę sosu chilli. Podajemy z ryżem, makaronem sojowym, czy kto co tam lubi.

Read more...

A miał być Boeuf Bourguignon

No właśnie miał być, ale zdobycie w sobotę w naszej mieścince ładnego kawałka wołowinki to cud. Tej soboty cud się nie zdarzył, wołowinka była owszem ale rosołowa, wzięłam kawałek bo i rosół był w planie, no ale co dalej, popatrzyłam i hmm karkówka się do mnie uśmiecha :) Wzięłam więc karkóweczkę i...

09 stycznia - KARKÓWKA A'LA BOURGUIGNON
- 1 kg karkówki
- 3 cebule
- 6 marchewek
- 15 dag boczku wędzonego /oczywiście był tylko parzony/
- 2 łyżki przecieru pomidorowego
- 0,5 l. bulionu wołowego
- butelka wina czerwonego wytrawnego
- kilka ząbków czosnku
- liść laurowy, tymianek, sól, pieprz, mąka

Boczek kroimy w paski i wytapiamy go na patelni na niezbyt dużym ogniu, zdejmujemy z patelni pozostawiając na niej tłuszcz i pakujemy do naczynia żaroodpornego. Mięso kroimy w dużą kostkę (ok 3-4cm) obtaczamy w mące, lekko strzepujemy i obsmażamy na patelni. Ja mam patelnię 28 cm i smażyłam na 2 porcje - musi się podsmażyć a nie udusić. Obsmażone mięsko pakujemy do boczku a na patelnię rzucamy marchewy pokrojone w krążki i cebule pokrojone jakkolwiek na duże kawałki, obsmażamy i siup do naczynia żaroodpornego. Teraz pora wszystko popieprzyć, dołożyć liść laurowy, ząbki czosnku całe lub w połówkach, zalać bulionem wymieszanym z przecierem. Następnie uzupełniamy winem tak żeby przykryć wszystko. Mi poszło ok 0,5 l, resztę możemy spożyć ;) Lekko mieszamy żeby bulion przemieszał się z winem.  Naczynie przykrywamy i wstawiamy do piekarnika - pierwsze 1/2 godz w 230 stopni, potem zmniejszamy na 200 i pieczemy ok 1,5 godziny, ewentualnie regulując temperaturę żeby nie bulgotał nam sos za bardzo.
W międzyczasie szykujemy dodatki o których zaraz.
Kiedy mięsko jest już gotowe wyciągamy naczynie z pieca, delikatnie przekładamy wszystko odcedzając z sosu do czegokolwiek (garnek, miska, co tam jest pod ręką) sos z naczynia wlewamy do innego garnka zostawiając tylko trochę na dnie w naczyniu. Mięsko i resztę spowrotem pakujemy do naczynia zamykamy i do pieca. Garnek z sosem stawiamy na ostry gaz i gotujemy aż się zredukuje o połowę.

Danie główne gotowe, pora na dodatki które robimy w międzyczasie, w moim przypadku były to zapiekane ziemniaki i pieczarki duszone z szalotkami.

ZAPIEKANE ZIEMNIAKI
Ziemniaki najlepiej nie za duże ile tam komu potrzebne szorujemy dokładnie, nie obieramy. Wrzucamy do osolonej wody i gotujemy w mundurkach do względnej miękkości, odcedzamy. Kroimy na połówki, ćwiartki, ósemki wedle uznania i wkładamy do naczynia nadającego się do pieca. Skrapiamy oliwą z oliwek, posypujemy pieprzem, solą morską, ulubionymi ziołami i wstawiamy do pieca na niższy poziom niż stoi karkówka. Pieczemy ok 30 minut.

PIECZARKI Z SZALOTKAMI
-ok 500 g pieczarek
- ok 200 g szalotek
- masło do smażenia
Pieczarki myjemy i kroimy, małe na ćwiartki, większe na jakieś przyzwoite kawałki i wrzucamy na rozgrzane masełko, smażymy aż się zezłocą, w międzyczasie obieramy szalotki, dorzucamy do pieczarek w całości, zmniejszamy gaz, przykrywamy i dusimy aż szalotki będą miękkie. Solimy i ewentualnie pieprzymy.

I tak jedynie w niecałe 3 godziny mamy gotowy pyszny obiad ;) Dla nadgorliwych proponuję ugotowanie jeszcze rosołu ;) U mnie był drobiowo wołowy, ale przepisu za chiny nie podam bo robię go całkowicie na oko i jeśli chodzi o ilość to jednego tylko jestem pewna - kurze nogi były dwie, a reszta to jak się trafiło tak poszło do gara ;)

Read more...

Zupa porowa i makaron z krewetkami

>> poniedziałek, 10 stycznia 2011

Przepisy jak w tytule, zupa porowa jest chyba jedną z moich ulubionych zup, oczywiście taka moja własna zrobiona kiedyś pierwszy raz w pośpiechu na stałe zagościła u mnie w kuchni. A makaron z krewetkami to ostatni pomysł, oglądałam program "włoska kuchnia catherine" i niebywale spodobało mi się jej spaghetti z małżami w białym winie, ale jako że nadmiarem gotówki nie grzeszę postanowiłam zastąpić małże krewetkami a dalej ze zmianami już poleciało, cóż może kiedyś nauczę się trzymać przepisów dokładnie, kiedyś, w bliżej nie określonej przyszłości, jak już będę bogata :) No ale pora na przepisy

6 stycznia ZUPA POROWA /2-3 porcje/
- 1 duży por
- 2 średnie marchewy
- 4 nieduże ziemniorki
- kawałek selera
- ok 0,5 l wody
- 0,5 szkl mleka
- łyżka oliwy
- sól, pieprz

Marchewkę i selera ścieram na tarce z dużymi oczkami, pora kroję w pół lub ćwierćplasterki, ziemniaki w drobną kostkę. Do garnka (w 1l mieści się na styk) wlewam oliwę i wrzucam marchewkę i selera, chwilę przesmażam i dodaję pora a zaraz po nim wodę, dorzucam ziemniaki i solę. Gotuję ok 20- 30 minut aż warzywa zmniękną, dolewam mleko, doprawiam jeszcze solą i pieprzem i zagotowuję. I gotowe :)

Jeśli cierpię na nadmiar czasu to robię tą zupkę na np udku, czy innym kawałku kurczaka, czasem wrzucam też kostkę rosołową, czasem nie ma w niej wcale selera, takie tam różne miksy robię. W każdym bądź razie zupa naprawdę ekspresowa.

8 stycznia MAKARON Z KREWETKAMI
-100 gr krewetek koktajlowych mrożonych
- szklanka bulionu
- dowolny makaron - u mnie były świderki tak pół opakowania lubelli chyba
- garść świeżej kolendry
- 1/2 małego greckiego jogurtu bakoma
- 2 ząbki czosnku
- limonka, pieprz, oliwa

Na patelni rozgrzewam oliwę i wrzucam posiekany czosnek, chwilę smażę mieszając i dodaję krewetki przelane gorącą wodą. Smażę kilka minut i zalewam ciepłym bulionem, zagotowuję dodaję pieprz klika "ścisków" limonki i jogurt. Mieszam i posypuję kolendrą, zagotowuję, wrzucam ugotowany odcedzony makaron i gotowe.

I nawet mam zdjęcie bo pamiętałam żeby skoczyć po aparat :)

No i właśnie to jest to moje spaghetti z małżami w białym winie ;)
Makaron wygląda na "suchy" ale jest on oblepiony sosem, który idealnie wpasował się kolorystycznie

A "zaległych" przepisów zostało chyba z 5 jeszcze, nie chce mi się już dziś pisać :)

Read more...

Przepisy

A teraz już jedziemy z przepisami które udało mi się zrealizować od początku "postanowienia"
3 stycznia - Spaghetti 
- 500 gr mięsa mielonego (u mnie mielone z łopatki z Biedronki)
- 2 słoiki przecieru pomidorowego (własnej roboty pojemność ok 250 ml każdy)
- cebula
- sól, pieprz, zioła które akurat są pod ręką, papryka słodka i ostra
- oczywiście makaron

Na niewielkiej ilości oliwy podduszam cebulę aż zmięknie, dodaję rozdrobnione mięso mielone i smażę ciągle je rozdrabniając i mieszając aż straci surowy kolor. Wlewam przeciery i wsypuję przyprawy trochę tak na oko, duszę minimum 20 minut, ale zdarza się że i godzinę, zależy ile mam czasu, im dłużej duszone tym lepsze. Na koniec doprawiam już próbując i dodaję świeże zioła jeśli mam.
Makaron gotuję w osolonej wodzie, odcedzam i wrzucam do sosu.
Podaję posypane serem żółtym

Czasem dodaję kukurydzę / groszek/ marchewkę / pieczarki - oczywiście nie wszystko na raz :)

Zdjęcia brak ale może kiedyś uzupełnię :)

4 stycznia - Potrawka z cyca i pieczarek
- 1 spora pierś kurczaka
- ok 300 gr pieczarek
- 2 średnie cebule
- 1,5 szkl wody
- kostka rosołowa drobiowa lub warzywna
- curry, słodka papryka
- 2 łyżki oleju/oliwy
- łyżeczka mąki ziemniaczanej

Na patelni rozgrzać łyżkę oliwy/oleju i wrzucić pierś pokrojoną w niedużą kostkę, posypać ok łyżeczką papryki i łyżeczką curry, smażyć aż mięso będzie prawie całkiem gotowe, zdjąć z patelni. Dolać łyżkę tłuszczu i zezłocić pieczarki pokrojone w półplasterki, dodać cebulę pokrojoną w kostkę i dusić 5 min pod przykryciem na małym ogniu. Wlać szklankę ciepłej wody i dodać kostkę rosołową, kiedy się rozpuści wrzucić cyc, dusić aż mięso będzie całkowicie gotowe. Łyżeczkę mąki rozmieszać w pół szklanki wody wlać na patelnię i zagotować. GOTOWE nie dodaję soli ani pieprzu, curry wystarczy.

Podaję z RYŻEM W "SOSIE"
- ok 6 garści ryżu
- 2 szkl ciepłej wody + ile ryż przyjmie
- 1 serek topiony - najlepiej jakiś ostrzejszy
- łyżka masła

Na patelni topię masło i wrzucam opłukany ryż, smażę mieszając bez przerwy przez 2-3 minuty i wlewam szklankę wody, która dość szybko odparowuje częściowo, solę tak trochę na oko, dolewam drugą szklankę wody i przykrywam. Zmniejszam gaz i co jakiś czas zaglądam uzupełniając wodę w miarę potrzeby i próbując czy już gotowe :) zajmuje to ok 15 minut chyba. Kiedy ryż jest gotowy dorzucam do niego serek topiony podziabany na mniejsze kawałki i mieszam aż się roztopi, jeśli jest za gęste dolewam jeszcze wody.

Read more...

Pierwszy i miejmy nadzieję nie ostatni

Oto ja, niezbyt normalna prawie 27-latka, uwielbiam gotować a jeszcze bardziej uwielbiam jeść ;)
Na ostatnie urodziny dostałam książkę "Perfekcyjna Pani Domu" i taką właśnie postanowiłam zostać, zaczynając oczywiście od kuchni, nic nie poradzę że wolę to od szorowania fug szczoteczką do zębów albo innych dziwnych czynności. Jako że moje postanowienia noworoczne zbyt długo nie trwają, to postanowienie jest początkowo - styczniowe :)
Obiecuję więc sobie
po 1 regularnie gotować i zaraz po tym zmywać :)
po 2 zacząć w końcu robić przemyślane zakupy, a nie co mi się spodoba to siup do koszyka a potem leżą jakieś podejrzane kiełki w lodówce, albo inne dziwadła stoją  gdzieś na półce
po 3 przestać marnować jedzenie, bo owszem mam psy i kota ale większości rzeczy i tak nie mogę im dać i lądują w koszu
po 4 często sprzątać / zaglądać do ewentualnych zapasów i na bieżąco wykorzystywać to co zbliża się do terminu ważności
no i po 5 wytrzymać trochę dłużej niż zwykle z moim postanowieniem

Póki co zaczęłam zapisywać to co gotuję, oczywiście wodę na herbatę pomijam :) Gotuję najczęściej "z głowy", nawet jeśli mam na coś przepis to z reguły coś zmieniam, odejmuję, dodaję, jedynie przy pieczeniu ciast staram się trzymać przepisów, choć też nie zawsze, bo im więcej piekę tym więcej potrafię zrobić z głowy, tak na oko i raczej mi się to udaje. Nie jestem super kucharką i zdarzają mi się wpadki, ale jako że gotuję sama od kilkunastu lat to jednak coś w tej głowie zostaje chyba :) i nie potrzebuję dokładnych przepisów :) Chociaż pamiętam jak dawno temu zaczynałam to zupy wydawały mi się nie do ogarnięcia bo ile czego dać żeby wyszło jadalne, ehh kiedy to było.
A chęć do gotowania odziedziczyłam chyba po babci, zawsze kiedy się do niej nie pojechało było coś pysznego, a jak akurat nie było to momentalnie powstawało, to ciastka, to pieczony kurczak to makaron z czymś i ja też zawsze chciałam tak umieć, dostałam wtedy od babci książkę "nastolatki gotują" bodajże i to z niej zaczynałam naukę gotowania. Mam zresztą tą książkę do tej pory, zaczytaną, postrzępioną, trochę poplamioną, bo zdarzyło się że coś chlapnęło, została przede wszystkim jako pamiątka, ale również jako moja pierwsza książka kucharska w stale powiększającym się zbiorku. Bo poza tym że lubię gotować to lubię też czytać o jedzeniu, lubię czytać przepisy, takie tam małe zboczenie ;) Ale dość już o mnie, pora na nowy post w którym znajdą się już jakieś przepisy

Read more...
Durszlak.pl gotowanie

  © Blogger template Simple n' Sweet by Ourblogtemplates.com 2009

Back to TOP