Bułeczki
>> wtorek, 18 stycznia 2011
Gdzieś parę razy czytałam, że ciasto drożdżowe rośnie w lodówce, hmm ciekawe, postanowiłam to sprawdzić więc wymyśliłam sobie bułeczki, takie robione na oko i mniej-więcej, bo nie chciało mi się szukać przepisu :)
piątek - sobota BUŁECZKI PSZENNE
- 1/2 szklanki wody
- 1/4 szklanki mleka
- pół kostki świeżych drożdży
- ok 600 g mąki pszennej
- 2 jajka
- kilka łyżek stopionego masła - robiłam na oko więc nie wiem ile ze 3-4 chyba
- 1 łyżka cukru
- łyżeczka soli
W piątek wieczorem:
Wymieszałam podgrzane wodę i mleko z drożdżami, cukrem, solą i kilkoma łyżkami mąki, odstawiłam w ciepłe miejsce (ach ta nagrzana mikrofalówka). Kiedy podrosło dodałam resztę mąki, jajka i masło, zagniotłam po drodze dodając jeszcze trochę mąki - oczywiście nie jest to konieczne, zależy jak tam komu się gniecie ;). Zapakowałam do dużej miski z przykrywką i odstawiłam do lodówki.
W sobotę rano:
Wyjęłam pięknie wyrośnięte ciasto,
Na przyszłość - bułeczki powinny być bardziej płaskie a szersze, bo radośnie rosną w górę a na boki nie bardzo. Bułeczki zostały nacięte na wierzchu, posmarowane mlekiem, posypane sezamem i zapakowane do pieca na około 20-30 minut.
Wyszły genialne, leciusieńko słodkie, ale pasujące jak najbardziej nawet do pasty rybnej, mięciutkie w środku i chrupiące z wierzchu, po prostu przepyszne.
Jak tylko wystygły zapakowałam je do pojemnika i zakryłam, w niedzielę były jeszcze miękkie, wczoraj i dziś już lekko twardawe, ale pokrojone i wrzucone do tostera odzyskały miękkość i chrupkość :)
Ależ jestem z siebie dumna - przecież sama je wymyśliłam :)
2 komentarze:
Mniam mniam, były pysznościowe :) Może już czas na to, żeby bawić się razem z weekendową piekarnią?
Super wyszły, wiem z doświadczenia, że trudno o takie okrąglutkie, a swoją drogą uwielbiam ciasta, które "pracują" na siebie w nocy:) Takie ciasto pracujące robię na pizzę:)
Prześlij komentarz